Inflacja kwitnie, PiS rabuje i przekonuje codziennie Polaków, że muszą być szczęśliwi i wdzięczni. Program @MorawieckiM : "Trzeba słuchać ludu, obiecać im czego oczekują, a potem wygaszać ich oczekiwania. Mają zapier*daleć za miską ryżu." Tylko, nie muszą o tym wiedzieć. 16 Mar 2023 08:30:43 W ostatnim tygodniu lipca zespoły Młodzieżowej Hokej Ligi wkraczają w drugi etap przygotowań do sezonu 2022/23. Jedną z tych drużyn jest UKH Unia Oświęcim. Biało-niebiescy w poniedziałek wrócą do treningów, które póki co będą odbywać się "na sucho". Podopieczni Lubomira Witoszka będą trenować głównie tlenowo, poprawiając swoją kondycję, motorykę, a także siłę. Treningi mają się odbywać od poniedziałku do piątku. Na lód w Oświęcimiu nie wyjdą jednak planowo. Problemem są bandy, których dostawa wciąż się wydłuża i na razie nie wiadomo, kiedy ona nastąpi. Zresztą o tym fakcie już informowaliśmy. – Niektórzy z nas trenowali wcześniej z seniorami pod okiem Anny Bieniec, a niektórzy nawet przygotowują się aż do dzisiaj – informuje Mateusz Klimczyk. Odpowiedzią oświęcimian na brak lodu na własnej tafli ma być wyjazd do Cieszyna, gdzie będą mogli skorzystać z zajęć na lodzie. Odbędzie się on 9 sierpnia. – Według mnie UHT Sabers Oświęcim to bardzo fajny projekt, przemyślany i z przyszłością dla młodych zawodników. Daje im możliwość grania na wyższym szczeblu rozgrywkowym – przyznaje zawodnik "Szabli". Póki co nie doszło do żadnych zmian wewnątrzklubowych, jednak klub wciąż poszukuje nowych hokeistów do swoich szeregów.
Młodzi ludzie odchodzą z drużyn harcerskich bo w gimnazjum nie będą mieć czasu. Odchodzą, gdy idą do liceum, bo w nowej szkole będzie dużo pracy, więc nie będą mieć czasu. W klasie maturalnej rezygnują, bo jest tyle nauki do matury, że nie ma czasu na harcerstwo.
Lepiej kupić najnowszy smartwatch, czy raczej zdecydować się na poprzednią generację urządzenia? Samsung pomaga nam podjąć tę decyzję, przeceniając swojego Galaxy Watcha 4 Classic o całkiem pokaźną kwotę! Cykl życia technologii użytkowej bardzo często wygląda podobnie. Na początku jest ona prezentowana w swojej stałej cenie, później co jakiś czas znajdujemy te same produkty w coraz to większych przecenach. W końcu, gdy na rynek ma wejść kolejny model serii - wtedy przychodzą też największe obniżki na poprzednią wersję. Przecena na Galaxy Watch 4 Classic To zawsze niezła okazja do kupienia ciekawego urządzenia w dobrej cenie. Producenci zazwyczaj prezentują nowe modele rok w rok, więc poprzednia generacja nie zdąży się nawet zestarzeć, a już jest zastępowana przez następną - może więc być świetnym wyborem za dobre pieniądze. Tak właśnie jest w przypadku Galaxy Watcha 4 Classic, którego Samsung właśnie bardzo agresywnie przecenił - mo to oczywiście związek z nadchodzącą premierą piątej generacji zegarków inteligentnych tej firmy. Zobacz również:To już pewne! Galaxy Watch 5 pojawi się na sierpniowym Galaxy UnpackedPromocje na sprzęt Samsunga! Sprawdź najlepsze oferty na Galaxy S22 Ultra, S21 FE, Z Flipa 3 [ Fot. Samsung Już teraz, wchodząc na polską stronę Samsunga, możemy znaleźć wszystkie konfiguracje Samsunga Galaxy 4 Classic w naprawdę poważnych promocjach, dochodzących aż do 700 zł! Jak skorzystać z promocji? Aby skorzystać z promocji, nie musimy robić wiele - wystarczy zrobić nasze zakupy przez oficjalną stronę Samsunga. Oferowany przez firmę rabat zostanie automatycznie naliczony do naszych zakupów w koszyku, nie trzeba nawet pamiętać o żadnym dodatkowym kodzie promocyjnym. Do wyboru mamy wszystkie warianty Galaxy Watch'a 4 Classic - wszystkie w naprawdę atrakcyjnej cenie. Poniżej przydatna ściągawka, jak kształtują się nowe ceny Samsung Galaxy Watch'a 4 Classic we wszystkich konfiguracjach: Galaxy Watch 4 Classic 42 mm Bluetooth 1649 zł 1049 zł Sprawdź: Czarny Srebrny Galaxy Watch 4 Classic 46 mm Bluetooth 1799 zł 1099 zł Sprawdź: Czarny Srebrny Galaxy Watch 4 Classic 42 mm LTE 1849 zł 1249 zł Sprawdź: Czarny Srebrny Galaxy Watch 4 Classic 46 mm LTE 1999 zł 1299 zł Sprawdź: Czarny Srebrny Czy warto kupić Galaxy Watch 4 Classic? Fot. Samsung Samsung Galaxy Watch 4 Classic to świetne urządzenie - nawet, jeśli już niedługo ma zostać zastąpione przez kolejną generację inteligentnych zegarków producenta. Cały czas mamy tutaj świetną funkcjonalność, tworzoną o cały czas aktualizowany WearOS 3 wraz z kompetentnymi czujnikami oferowanymi przez smartwatch Samsunga. Co więcej, Watch 4 Classic ma być ostatnim modelem z bardzo lubianym przez użytkowników, obrotowym bezelem - może to być kolejny powód, aby zdecydować się właśnie na niego. Trzeba przyznać, że w obecnej promocji Watch 4 Classic to świetny kąsek. Widać to też zresztą na stronie Samsunga - przeceny dopiero co się rozpoczęły, a niektóre modele już zostały wyprzedane. Jeśli więc jesteśmy zainteresowani smartwatchem producenta - warto prędko podejmować decyzję o jego zakupie

Nie ma co gadać tylko trzeba zapierdalać.Twój filmik jest świetnym odniesieniem do życia.Życie to jeden wielki maraton i by coś mieć trzeba zapier… i to ostro!! Mam nadzieje, ze jeszcze są miejsca na Twoim szkoleniu bo bardzo chciałabym w nim uczestniczyć.Napisz co i jak

Drzewo, które rosło obok płotu wszyscy nazywali małą sosna. Nie wiem jak to się stało, ale któregoś dnia spostrzegłam, że sięga co najmniej 3 metry ponad wysokość ogrodzenia i że ani ono ani ja, nie jesteśmy już dawno dziećmi. Czas mija tak szybko. I ma to masę konsekwencji. Dawno temu, kiedy byłam studentką, jeden z profesorów, tak zaczął swój wykład. Proszę Państwa – mówił z pełną powagą – jeśli jeszcze tego nie czujecie, to najwyższy czas zacząć – Moja babcia, kiedy miała 70 lat powiedziała mi najważniejszą rzecz, jaką wiem o sobie i o życiu – czas nie pędzi, czas zapierdala. Nie ma chwili do stracenia. Nie ma na co czekać. Czas i tak minie. W poszukiwaniu straconego czasu Upływ czasu dostrzegamy zwykle dopiero po fakcie, na co dzień mija niepostrzeżenie. Dlatego marnujemy dni i godziny, nie mówimy bliskim tego, co powinno być powiedziane, trwamy w urazach, nie jesteśmy zdolni do refleksji, żyjemy z dnia na dzień. Bagatelizujemy fakt, że nie jesteśmy wieczni. Nikt nie jest. Tymczasem świadomość własnej śmiertelności nie powinna nas specjalnie zasmucać (nie mamy na to wpływu), ale raczej mobilizować do tego, aby jak najlepiej wykorzystać czas, który nam pozostał. Nie masz wieczności, ale masz x dni, które możesz przeżyć dobrze, źle, albo tak sobie. Czy to mało, czy dużo? Bez znaczenia, bo to wszystko co masz. Problemy rosną w czasie Całkiem jak ta mała sosna. I bardzo często dzieje się to równie niepostrzeżenie. Lubimy wierzyć, że coś stało się nagle, jakoś tak, z dnia na dzień, ale tak naprawdę rzadko tak się dzieje, a zdarzenia, które w ten sposób postrzegamy są zwykle konsekwencją wieloletnich zaniedbań, działania, albo zaniechania działania i można je było z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć. Pod warunkiem, że bylibyśmy ich świadomi. Często jednak nie jesteśmy. Zaradź złemu póki czas „Zaszyj dziurkę, póki mała — Mama Zosię przestrzegała. Ale Zosia, niezbyt skora, odwlekała do wieczora. Z dziurki dziura się zrobiła. A choć Zosia i zaszyła, popsuła się suknia cała.” – ten wierszyk znamy od dziecka. I w życiu jak w wierszyku, dobrze cerować problemy i szukać rozwiązań wtedy kiedy dopiero raczkują i ledwo odrastają od ziemi, a nie wtedy, kiedy sięgają trzy metry ponad płot i czujemy się mali i nic nieznaczący w ich cieniu. Gdybym nie miał żadnej nadziei na lepsze, zmieniłbym całe życie Napisał kiedyś w komentarzu do postu Tomek Tomczyk. Można go lubić, albo nie, nie ma to większego znaczenia, ale to zdanie pokazuje świetnie różnicę między osobą, która aktywnie działa w obszarze swojego wpływu, a kimś, kto wchodzi w rolę ofiary ( więcej TUTAJ). Pamiętaj, że oprócz ograniczeń masz też możliwości. I nigdy nie wiesz do końca jak wykorzystanie jednej z nich odmieni twój punkt widzenia i twoje życie. Czas nie pędzi, czas zapierdala. Zaraz będzie jutro, a potem za miesiąc. Nie czekaj. Nie ma na co. Wszystko co masz, to ten czas. Jeśli nic nie zrobisz, stracisz go. Nie dostaniesz z powrotem ani minuty. Podobało się? Podaj dalej! Dziękuję 🙂 Nie musisz pamiętać, aby wszędzie wprowadzać nowy wątek czy zmianę. Zintegrowane narzędzia dogadują się ze sobą nie angażując Twojej uwagi. Poza oszczędnością czasu, zyskujesz pewność, że we wszystkich narzędziach masz zachowany porządek. Nie ma potrzeby przeklikiwać się, pamiętać gdzie należy wprowadzić zmianę. Work-life balance? To fajne hasło. Ale ile z nas może sobie na coś takiego pozwolić? Jednak z innej strony: czy praca po 16 godzin to faktycznie klucz do sukcesu? Po części rozumiem grono osób rozdrażnionych słowami profesora Matczaka, który w jednym ze swoich tweetów kilka dni temu napisał o pracy po 16 godzin. Chociaż wydaje mi się, że wokół jego wypowiedzi narosło znacznie więcej teorii niż sam autor miał na myśli. Ogromnie szanuję profesora i też rozumiem jego stosunek do pracy, ale przyznam, że sama 16 godzin w robocie bym nie chciała spędzać. Dlatego też świadomie nie poszłam na studia prawnicze, który poniekąd mógł być dla mnie oczywistą oczywistością – jestem dzieckiem i wnuczką prawników. Mój ojciec pracował zawsze tyle, że widywałam go głównie w weekendy, moja babcia wychodziła do pracy o 7, wracała po 19 i nigdy mnie to w sumie nie dziwiło. Jedynie ostatnio zdałam sobie sprawę, że dużo w moim życiu było mamy – jak na kobietę pracującą w zawodzie na pełen etat – i zrozumiałam, że kosztem swojego zdrowia, przyjemności oraz czasu wolnego siedziała po nocach, pracując jeszcze w domu, skoro niczego mi nie brakowało (a przede wszystkim czasu z nią). Jednak ja sama bardzo świadomie poszłam w zupełnie innym kierunku - mimo że piszę teraz ten tekst „po godzinach”, bo bardzo często mój czas po „regularnej” pracy poświęcam na inne zobowiązania. Lubię być zajęta, chociaż nie umiem jeszcze do końca powiedzieć, czy wynika to z mojej silnie zakorzenionej wewnętrznej potrzeby i żyjącego we mnie pracusia, czy raczej jest to efekt życia w kulturze zapier***u. Szczytem mojego „spełnienia”, było pisanie pracy magisterskiej w Danii, staż na pełen etat w firmie producenckiej ZA DARMO i praca w kawiarni w celach zarobkowych jednocześnie. Realnie miałam wolny jeden (!) dzień w tygodniu, z którego niezbyt korzystałam, bo po prostu padałam na twarz. Przyznam też od razu, że nikt mnie do tego nie zmuszał – jedynie moja głowa – i z perspektywy czasu nie żałuję tego czasu. Mogę nawet szczerze przyznać, że dużo mnie nauczył (przede wszystkim o sobie) i bardzo tego potrzebowałam. Tylko w tym wszystkim miałam bardzo dużo szczęścia i uprzywilejowania, bo to był tylko i wyłącznie mój wybór. Nie przymus wynikający z trudnego startu, braku warunków do rozwoju, zasobów materialnych itp., ale świadoma decyzja i potrzeba sprawdzenia się. Niestety jest ogromna grupa ludzi w naszym kraju, którym wmówiono (mam na myśli cały system i starsze pokolenia), że nie ma innej właściwej ścieżki jak: szkoła, studia, potem bezpłatne staże i dalej dobrze płatna praca z niepłatnym nadgodzinami. Niestety oprócz ciężkiej pracy – często ponad siły i z pominięciem kodeksu pracy – na tzw. sukces składa się masa innych czynników. I są to po kolei: rodzina, zasoby materialne, zdrowie, szczęście, dostęp do nauki i narzędzi pozwalających na rozwój osobisty i tak dalej. A tę ślepą jeszcze wiarę, że jedynie ciężka praca po 16 h przyniesie największe profity, z chęcią wykorzystują nieuczciwi pracodawcy i pracodawczynie, dla których liczy się przede wszystkim wynik, a nie człowiek. Jasne, jeżeli sam czy sama masz ochotę na taką pracę, bo to tobie odpowiada, nie potrzebujesz do szczęścia życia prywatnego czy czasu wolnego i masz ku temu realne możliwości – okej, nikt ci nie broni. Tylko nie możemy żyć w świecie, w którym z założenia system i pracodawca wymagają poświęcenia życia i zdrowia na rzecz…no właśnie czego? Mam jedną przyjaciółkę – prawniczkę – którą pewnego pięknego dnia zabrała karetka z pracy, bo zemdlała z przemęczenia. Jasne, nikt jej otwarcie nie kazał tyle pracować, no ale wiadomo projekt sam się nie zrobi, a zamknięcie transakcji zaraz, więc trzeba cisnąć. Będąc jeszcze w szpitalu, dostała wiadomość od szefa, kiedy skończy swoje zadanie. Takich przykładów znam dziesiątki, ale ten wyjątkowo mną wtedy wstrząsnął. Już nawet nie mówiąc o tym facecie jako szefie z piekła rodem. Jak strasznym trzeba być człowiekiem, jak bardzo nie mieć empatii, uczuć, taktu, poczucia przyzwoitości, żeby doprowadzić kogoś do takiego stanu i jeszcze bezczelnie nękać CHOREGO człowieka takimi wiadomościami?! Ja naprawdę rozumiem, że niektórzy utyskujący na młodszych osobników (w ich mniemaniu leniwych) przedstawiciele starszego pokolenia pracowali dużo i ciężko na swój sukces, ale też na nas. To też dzięki ich osiągnięciom kolejne roczniki mają łatwiejszy start w dorosłe życie. Do tego dochodzą nowe technologie, otwarte granice, wymiana wiedzy i doświadczeń, co za czasów naszych rodziców nie było takie oczywiste. Zdaję sobie sprawę, że to może budzić frustrację i negatywne komentarze. Ale czy my mamy przepraszać za możliwości, które daje nam współczesny świat? Czy mamy kajać się za to, że wyznajemy inne wartości? Prawda jest taka, że ogromna grupa młodych ludzi zauważyła, że te starsze pokolenia za ten swój SUKCES zapłaciły niewspółmiernie wysoką cenę. Zażynanie się w robocie po kilkanaście godzin koniec końców musi mieć negatywne konsekwencje. Brak czasu wolnego, powierzchowne relacje w rodzinie (albo w ogóle ich zanik), brak przyjaciół, czasu na przyjemności, utrata zdrowia, szybkie wypalenie zawodowe – życie sprawiedliwe nie jest, a w naturze musi być równowaga. Żeby coś zyskać, musisz w końcu coś stracić. Dodam jeszcze jedną uwagę, która pokazuje, że problem pracy „po godzinach” jest nieco bardziej złożony. Nowe technologie do których mamy dostęp, dzięki którym często wykonujemy pracę efektywniej, szybciej i łatwiej sprawiają często, że jesteśmy w tej pracy non stop - kto nigdy nie sprawdził maila służbowego w domu niech pierwszy rzuci kamieniem. Może zabrzmi to banalnie, ale w najprostszych słowach zazwyczaj jest najwięcej sensu. Praca jest po to by żyć, nie odwrotnie. Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy coraz częściej mówimy głośno o zdrowiu psychicznym, o potrzebie i prawie do odpoczynku, regeneracji i po prostu błogiego lenistwa. Tak – napisałam to – i lenistwo to nic złego. Jak świetnie określiła to psycholożka i edukatorka Ania Cyklińska (@psychoedu_): „lenistwo nie musi być kojarzone z próżnością czy pasożytnictwem. To również wyraz pogody ducha, uspokojenia duszy i myśli”, a odpoczynek to „ważny element dbania o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne”. Ja sama kiedyś łapałam się na myśleniu, że marnuję czas odpoczywając i nie będąc „produktywną”. O zgrozo, jak strasznie było to szkodliwe przekonanie. Rodzaj pracy ani przepracowane w niej godziny nas nie definiują, a każdy człowiek ma prawo do godnej pracy, zarobków, szacunku i czasu wolnego. Zobacz także:

Siedzę. Nic mi się nie chce, więc nic nie robię. Ale równocześnie wiercę się co chwilę, po raz piąty piszę listę rzeczy do zrobienia i wzdycham głośno co pięć sekund, bo czuję wyrzuty sumienia. Wyrzuty, że czas leci, a ja nic nie robię. Bo przecież powinnam zapierdalać. Jak my wszyscy. Przez 3 tygodnie miałam kurs na instruktora, który zajmował mi jakieś 10 godzin

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu, fot. Krzysztof Piekarski Stomil Olsztyn otrzymał licencję na grę w I lidze. W bólach, bo w bólach, ale jest. To jest fakt, z których nie można dyskutować. Ok. Cieszymy się wszyscy, ale... przepraszam, to jednak dopiero początek. Teraz czas na zmiany, poważne zmiany z funkcjonowaniu klubu! Stomil ma licencję, ale... nie ma trenera, nie ma kadry na nowych sezon, nie wiadomo kiedy ruszają treningi, jak będą wyglądały przygotowania, nie wiadomo jakie plany ma klub i jego właściciel na funkcjonowanie Stomilu w I lidze. Pytań jest od cholery, a odpowiedzi praktycznie żadnych. Tak dalej być nie może! Chyba się wszyscy ze mną zgodzą. Stomil dostał licencję na Ostródę. Oczywiście nikomu w mieście z tego powodu nie jest wstyd, no bo dlaczego? Telewizja Olsztyn już pewnie jedzie sprawdzić, czy najbardziej reprezentatywnym stadionie w województwie też zabijają kibiców. Do 15 lipca należy dokonać wszystkich poprawek na obiekcie w Olsztynie. Jest spora szansa na to, że uda się wszystko zrobić, tym bardziej, że w remont zaangażują się kibice, a szczegóły akcji już wkrótce. Trzeba jeszcze jakieś rydze dobrać aby choć słoik zrobić.. Nie chcę auta palić i tam jechać bo zapier.. ę całego jeepa błotem a potem jak to myć w mrozach.. No nic, idę na nogach. Wchodzę w las i NIEMOŻLIWE! Stoi prawdziwek! Piękny! Dalej szukam, znajduję jeszcze jednego, ale ten jest ciekawszy, ma KORONĘ CHYBA jak król.
18 lipca upłynął termin, do kiedy można było składać wnioski o arbitraż płacowy. Najgłośniejszym nazwiskiem na tej liście z pewnością jest Andrew Mangiapane. Andrew Mangiapane, który był najbardziej bramkostrzelnym graczem Kanady na zeszłorocznych Mistrzostwach Świata Elity został wpisany na listę arbitrażu płacowego. 26-latek w minionym sezonie w 82 spotkaniach sezonu zasadniczego zdobył 55 "oczek" za 35 bramek i 20 asyst. To nie jedyne głośne nazwisko, które tam trafiło. Oprócz niego na pomoc arbitra zdecydowali się też Jesper Bratt (New Jersey Devils), Kailer Yamamoto (Edmonton Oilers), Jesse Puljujarvi (Edmonton Oilers) i Mason Appleton (Winnipeg Jets). Rozprawy w arbitrażu płacowym potrwają do 27 sierpnia. Chyba, że zawodnicy dojdą do porozumienia ze swoimi klubami tuż przed podanymi terminami. Isac Lundestrom (27 lipca) - Anaheim Ducks Lawson Crouse (8 sierpnia) - Arizona Coyotes Pavel Zacha (11 sierpnia) - Boston Bruins Oliver Kylington (10 sierpnia), Andrew Mangiapane (5 sierpnia) - Calgary Flames Ethan Bear (8 sierpnia), Maxime Lajoie (9 sierpnia) - Carolina Hurricanes Jake Walman (11 sierpnia) - Detroit Red Wings Jesse Puljujarvi (29 lipca), Kailer Yamamoto (7 sierpnia) - Edmonton Oilers Yakov Trenin (2 sierpnia) - Nashville Predators Jesper Bratt (3 sierpnia), Tyce Thompson (11 sierpnia) - New Jersey Devils Mathieu Joseph (1 sierpnia) - Ottawa Senators Zack MacEwen (8 sierpnia) - Philadelphia Flyers Keegan Kolesar (10 sierpnia) - Las Vegas Golden Knights Mason Appleton (11 sierpnia) - Winnipeg Jets
jk8G. 192 64 438 120 194 275 276 129 314

nie ma czasu trzeba zapier